Requiem dla Zbyszka
Czerwcowy niedzielny poranek przyniósł intensywne promienie słońca za oknem. Postanowiliśmy wiec z Justyną pojechać do położonego nieopodal Warszawy –Niepokalanowa ,dzieła Maksymiliana Kolbego. Po dojechaniu na miejsce udaliśmy się na mała wędrówkę po franciszkańskich dziełach by na koniec uczestniczyć w mszy. Wychodząc z kościoła po zakończeniu nabożeństwa podszedłem do dwu stojących opodal schodów franciszkanów w moim wieku i zagadnąłem-Braciszkowie, przepraszam ale zapytam, ”w szkole średniej chodziłem do klasy z kolega który podobno został franciszkaninem, wiem ze to mało prawdopodobne ale może bracia słyszeli o Zbyszku Reku?. Jeden z nich parsknął śmiechem ,drugi tez zaczął się śmiać. -Aleś pan trafił odpowiedział-Zbyszek kilkanaście km stad w Miedniewicach jest proboszczem na parafii. Postanowiliśmy z od razu pojechać do Zbyszka .Po dojeździe do Miedniewic zapukaliśmy do furty domu proboszcza. Otworzyła nam gospodyni, która poinformowaliśmy o celu przybycia. Odrzekła abyśmy weszli a ona w jakiś sposób poinformuje księdza Zbyszka że jesteśmy ponieważ miał On w zwyczaju po niedzielnej sumie odwiedzać parafian -rowerem. Często tak czyni-dodała z przekąsem gospodyni.
Pojawił się również ponad 80 letni starszy franciszkanin-rezydent ,który po wtajemniczeniu celu naszej wizyty zaczął snuć opowieści o Wilnie skąd pochodził. I tak upłynął nam czas oczekiwania gdy zobaczyliśmy siedząc na zewnątrz jak wjeżdża rowerem Zbyszek. Przywitaliśmy się i zaczęliśmy rozmawiać, poczęstowani obiadem. Podczas wymiany zdań podająca obiad gosposia rzekła-„ksiądz Zbyszek to mówi takie krótkie kazania. Czasami to ludzi irytuje”. Słysząc te słowa gospodyni, franciszkanin –rezydent rzekł ”Zbyszek mówi krótko ale dobitnie”. Lekko uśmiechnięty Zbyszek obrócił to w żart że zbyt wiele słów mówionych nie uczyni że będzie więcej docierać mądrych treści do ludzi. Wizyta upłynęła we wspaniałej atmosferze,,
Gdy parę lat później oglądałem serial „Ojciec Mateusz” to często łapałem się na tym ze myślałem o proboszczu z Miedniewic-Zbyszku Reku odwiedzającym swoich parafian na rowerze.
Minęło kilkanaście lat, Zbyszek przebywał we Franciszkańskim Domu Zakonnym w Łodzi. Parę dni temu przyjechał odwiedzić mamę w Suchedniowie. Kochał jazdę na rowerze i świętokrzyskie krajobrazy których tak brakowało w Łodzi. Wybrał się na rowerową wycieczkę do Bodzentyna. I już z niej nie powrócił ,a rowerem pojechał stąd do… Wieczności.
Żegnaj Zbyszku-
Requiem dla Zbyszka
Czerwcowy niedzielny poranek przyniósł intensywne promienie słońca za oknem. Postanowiliśmy wiec z Justyną pojechać do położonego nieopodal Warszawy –Niepokalanowa ,dzieła Maksymiliana Kolbego. Po dojechaniu na miejsce udaliśmy się na mała wędrówkę po franciszkańskich dziełach by na koniec uczestniczyć w mszy. Wychodząc z kościoła po zakończeniu nabożeństwa podszedłem do dwu stojących opodal schodów franciszkanów w moim wieku i zagadnąłem-Braciszkowie, przepraszam ale zapytam, ”w szkole średniej chodziłem do klasy z kolega który podobno został franciszkaninem, wiem ze to mało prawdopodobne ale może bracia słyszeli o Zbyszku Reku?. Jeden z nich parsknął śmiechem ,drugi tez zaczął się śmiać. -Aleś pan trafił odpowiedział-Zbyszek kilkanaście km stad w Miedniewicach jest proboszczem na parafii. Postanowiliśmy z od razu pojechać do Zbyszka .Po dojeździe do Miedniewic zapukaliśmy do furty domu proboszcza. Otworzyła nam gospodyni, która poinformowaliśmy o celu przybycia. Odrzekła abyśmy weszli a ona w jakiś sposób poinformuje księdza Zbyszka że jesteśmy ponieważ miał On w zwyczaju po niedzielnej sumie odwiedzać parafian -rowerem. Często tak czyni-dodała z przekąsem gospodyni.
Pojawił się również ponad 80 letni starszy franciszkanin-rezydent ,który po wtajemniczeniu celu naszej wizyty zaczął snuć opowieści o Wilnie skąd pochodził. I tak upłynął nam czas oczekiwania gdy zobaczyliśmy siedząc na zewnątrz jak wjeżdża rowerem Zbyszek. Przywitaliśmy się i zaczęliśmy rozmawiać, poczęstowani obiadem. Podczas wymiany zdań podająca obiad gosposia rzekła-„ksiądz Zbyszek to mówi takie krótkie kazania. Czasami to ludzi irytuje”. Słysząc te słowa gospodyni, franciszkanin –rezydent rzekł ”Zbyszek mówi krótko ale dobitnie”. Lekko uśmiechnięty Zbyszek obrócił to w żart że zbyt wiele słów mówionych nie uczyni że będzie więcej docierać mądrych treści do ludzi. Wizyta upłynęła we wspaniałej atmosferze,,
Gdy parę lat później oglądałem serial „Ojciec Mateusz” to często łapałem się na tym ze myślałem o proboszczu z Miedniewic-Zbyszku Reku odwiedzającym swoich parafian na rowerze.
Minęło kilkanaście lat, Zbyszek przebywał we Franciszkańskim Domu Zakonnym w Łodzi. Parę dni temu przyjechał odwiedzić mamę w Suchedniowie. Kochał jazdę na rowerze i świętokrzyskie krajobrazy których tak brakowało w Łodzi. Wybrał się na rowerową wycieczkę do Bodzentyna. I już z niej nie powrócił ,a rowerem pojechał stąd do… Wieczności.
Żegnaj Zbyszku-